niedziela, 10 maja 2015

Opowiadanie #1 - Metro-2 | Prolog

*PROLOG*
(Wersja edytowana)



          Na posterunku na południe od Jaseniewa na setnym metrze panował względny spokój. Pomiędzy czterema krzesłami i przykrytym brudną, śmierdzącą płachtą karabinem paliło się niewielkie ognisko, nad którym niespokojne odgłosy oznaczające zagotowaną wodę wysyłał w otchłań tunelu niewielki poobijany czajnik, który zapewne przetrwał więcej, niż niejeden człowiek.
Jakim Sidorv, siwy pięćdziesięcioletni mieszkaniec metra, oparł swój automat o pobliską skrzynkę z zapasami magazynków, która gdzieniegdzie nosiła ślady rdzy, przerzucania i ciągania - wstał, aby ulżyć rozgrzanemu niemal do czerwoności naczyniu i napełnić kubki ludzi towarzyszących mu podczas ośmiogodzinnej warty. Ubrany był w czarne wytarte spodnie wojskowe, których nogawki gładko wpływały do przetartych wysokich butów koloru czarnego. Tułów okrywała stara wojskowa kamizelka taktyczna, która niegdyś miała zaszczyt nosić ładownice - teraz jednak były do niej przytwierdzone jedynie dwa zapasowe magazynki i paczka tutejszych fajek. Pod kamizelką widniał sprany i ciepły sweter niewiadomego pochodzenia. Jakim Sidorv nosił bujne wąsy, takie jak wiele lat temu towarzysz Stalin, jednakże wszystko się w nim gotowało, gdy był do niego porównywany. Dwa lata temu na Białoruskiej Okrężnej sprał za to faceta tak, że ten wylądował na łopatkach i za nic nie mógł się ruszyć. Jakima Sidorva wsadzono wtedy do celi na miejscowym posterunku, dopóki motodrezyną nie przyjechał hanzeatycki komisarz, by rozpoznać pobitego, ponieważ strażnicy mieli wątpliwości. Okazało się, na szczęście dla Jakima, że pobity to Paviel - morderca dowódcy straży z jednej ze stacji Hanzy, zdaje się, że z Mendelejewskiej. Nikt nie wie jak udało mu się zbiec do tunelu. Jakim Sidorv został natychmiast zwolniony, a jako podziękowanie za pomoc w schwytaniu przestępcy został przepuszczony na posterunku granicznym Białoruskiej bez jakiejkolwiek kontroli ładunku i dokumentów, a ponadto komisarz rozkazał strażnikom na Krasnoprieznieńskiej Okrężnej, Kijewskiej, stacji Park Kultury i Oktiabrskiej dać karawanie wolną drogę - dotyczyło to Jakima oraz pozostałych pięciu członków karawany. Dzięki temu udało się wywieźć trochę więcej miejscowego alkoholu, z czego zarządca stacji Jasieniewo nie był zbyt zadowolony, ale dwie flaszki dobrej jakości samogonu wystarczyły, by go pocieszyć. Początkowo grupa planowała sprzedawać ten płynny ogień za 20 nabojów za butelkę, jednak postanowili zostawić wszystkie skrzynki dla siebie.

Gdy Oleg Prohov, młody chłopak siedzący najbliżej cekaemu, szykował swój wojskowy kubek, który dostał od swojej przyjaciółki, aby otrzymać trochę gorącej herbaty pochodzącej najpewniej z WOGN-u, powietrze spokojnie przemierzające tunel - nadlatywało bowiem z otwartego wyjścia na powierzchnię, które znajdowało się na stacji Bulwar Dmitrija Dońskiego  - nagle przybrało na sile, jednak nikogo to za bardzo nie zdziwiło.
- Znowu wieje tam, na górze - rzucił Jakim Sidorv.
- Taa. Oby tylko żadne cholerstwo nie zlazło do metra. Ledwo stoję na nogach - odparł Mstisław Govaren, przeszło czterdziestoletni mieszkaniec stacji Jasieniewo, który zawsze brał wartę nocną. Zawsze na setnym metrze. Nikt nie wie dlaczego.
- Nie dalej jak cztery dni temu słyszałem od jednego ze straganiarzy na Kałużskiej, że podobno w okolicach Sportiwnej na linii Sokolniczeskiej... to jest Linii Czerwonej, jest przejście do Metra-2 - pewnie wtrącił Silwij Skorajew.
- Aha, metro dla wybranych - powiedział Jakim Sidorv.
- Chodzą ploty, że Hanza zasypała te przejście i się nie da tam przedostać - rzekł Mstisław.
- Ploty czy nie, ale przejście jest prawdziwe - dało się słyszeć za ich plecami - Metro-2 również istnieje. Wybudowano ten schron z myślą o przywódcach naszego kraju. Nikt jednak nie wie, czy ktoś tam żyje, czy to stoi puste. I to nie Hanza zasypała. Ludzie lubią tak mówić, aby się nie przejmować za bardzo. Tak naprawdę nie mam pojęcia ani ja, ani handlarze, czy jacyś inni mądrzy co się tam kryje. Jedno jest jednak prawdziwe w tej całej twojej historii zasłyszanej od handlarza Silwiju Skorajewie - przejście jest zawalone - mówił Aleksiej, dowódca straży granicznej Wspólnoty Jaseniewskiej.
- Witaj Aleksieju Kiziloviczu. To znaczy... witajcie starszy sierżancie Kiziloviczu! - wykrzyczał formułkę Silwij, wstał i zastygł jak wryty na baczność, po czym zasalutował. Reszta poszła w jego ślady.
- Darujcie sobie ten teatr - wyrzucił z siebie Aleksiej tonem spracowanego człowieka i usiadł na ziemi przy ogniu, aby trochę się ogrzać.
W blasku ognia Jakim Sidorv zauważył na twarzy Aleksieja Kozilivicza wielkie krople potu i zapytał:
- Coście u diabła robili? Na Okrężną was wygnało na piechotę?
- Mniej więcej w połowie drogi z Oktiabrskiej na Szabołowską zepsuła się nam drezyna. Stanęła, jak gdyby zabrakło jej chęci i już nie odpaliła. Musieli my z buta pociskać aż na Bielajewo, aby zabrać trochę narzędzi i części do silnika. No to wróciliśmy do drezyny, żeby spróbować ją naprawić. Przychodzimy i co? Pięciu mężczyzn próbuje ją zepchnąć na boczny tor, bo się przez nas tunel zatkał i wszyscy się obawiali bandytów z Szabołowskiej. Ani drgnęła. Z godzinę nasz mechanik, co to z nami chciał na Okrężną iść, żeby kupić jakieś klucze, męczył się z tym przeklętym silnikiem i...
- Od kiedy Wspólnota wysyła motodrezyny żeby pohandlować z Hanzą? - wtrącił Oleg Prohov.
- Też mnie to zdziwiło, ale jak przed wyprawą zapytałem dowódcę, to tylko machnął ręką, coś zamruczał pod nosem, po czym dodał, żebym już szedł - ciągnął Aleksiej - bo mnie wrócą na Okrężnej z powrotem do tunelu. Mówił coś o jakiejś godzinie policyjnej, czy czymś takim. Nie wiem nawet po co to, stacja jest przecież spokojna. W każdym razie nie udało się naprawić drezyny i musieliśmy ją w ośmiu chwycić i dopiero ruszyła. Tak wyładowana jest towarem. Zostawiliśmy tam dwóch naszych, żeby pilnowali zakupów. Jutro musimy podjechać kolejną motodrezyną, przeładować towar i tamtą jeszcze spróbować odciągnąć. Zrobiliby my to dzisiaj, ale dowódca nas nie chciał już wypuścić, żebyśmy się szlajali nocą po tunelach. I tak wylądowałem tutaj, z wami.
- A spać ty nie wolisz? - spytał Jakim.
- A idź ty, ostatnio mam takie koszmary, że jak tylko oczy zamknę, to już mnie strach oblatuje i zaraz zasypiam i widzę... sam nie wiem co. Dzieje się tak odkąd poszedłem na powierzchnię. Szukali chętnych, co to pójdą tunelem technicznym między naszą Kałużską a stacją Nowyje Czeriemuszki na górę no to się zgłosiłem. Wokół mnie sami doświadczeni stalkerzy, więc pomyślałem, że misja chyba niebezpieczna i wtedy dziwnie jakoś mi się w głowie zrobiło, ale się opamiętałem szybko. Jeden ze stalkerów mnie zapytał ile razy nie miałem tunelu nad głową. Na to ja mu mówię z lekkim wstydem, że pamiętam bardzo dobrze niebo jeszcze sprzed... wiecie czego. On kręci tylko głową i mówi, że nie będzie tak źle. Dał mi nawet dwa zapasowe filtry do maski. Resztę historii pewno doskonale znacie.
- Ja nie znam - powiedział dwudziestokilkuletni Oleg.
- Przyjdzie czas, że i ty się dowiesz, co to Aleksieja trapi po nocach, młody - z lekkim uśmiechem odparł Kizilovicz.
- A herbaty to się napijesz? Wczoraj dostaliśmy z Okrężnej - zapytał go Silwij Skorajew, który jeszcze miał przed oczami resztkę historii Aleksieja. Tej o tym, co stało się w miejscu, w którym twój wzrok nie ma na czym się zatrzymać, gdy popatrzysz do góry. Aleksiej kiedyś już mu opowiadał, jak jakiś duży latający zwierz przyleciał znikąd i porwał zamykającego, z którym Aleksiej Kizilovicz zdążył się zaprzyjaźnić podczas swojej stosunkowo krótkiej wyprawy. Cały magazynek kul wpakowany w stwora sprawił jedynie, że ten lekko się zakołysał w powietrzu. Po czym zniknął za pobliskim budynkiem, a krzyk porwanego umilkł gwałtownie. Od tamtej pory biedny Aleksiej widzi twarz kolegi błagającego o pomoc. Widzi też siebie wrytego w ziemię niczym ogromny kołek. Słyszy przeraźliwy krzyk ofiary ptaka, po czym nagle budzi się oblany potem. I nigdy nie powiedział, po co właściwie ich wysłano, zawsze się wykręcał od odpowiedzi.
- A nalej, na pewno mi nie zaszkodzą te wasze grzyby - odparł wyciągając swój stalowy garnuszek.

___________________________________________________
Część pierwsza niebawem!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz